Wykład przedłużył się już o 5 minut i Klaudia nerwowo
wierciła się na krześle. Z panem profesorem nie można było się dogadać, a gdyby
zobaczył, że wychodzi, mimo, że wykład się nie skończył, nie obyłoby się bez
kazania. Nie miała, więc wyjścia, jak tylko czekać, aż wszystko się zakończy.
Co sekunda, nerwowo spoglądała na zegarek w telefonie. On nie lubił czekać, a szczególnie,
gdy istniało zagrożenie, że zbyt dużo osób go zauważy. Telefon zawibrował w jej
ręce. „Długo jeszcze?” Odczytała na ekranie telefonu. Westchnęła cicho i
popatrzyła w stronę profesora. Nie dawał do zrozumienia, że zaraz skończy,
wręcz przeciwnie, wydawało się, że rozkręca się coraz bardziej. Klaudia
rozejrzała się po sali i zobaczyła, że nie tylko ona się niecierpliwi, jednak
nikt nie miał odwagi, żeby przerwać profesorowi. „Nie wiem. Najlepiej będzie
jak podjadę dwa przystanki. Nie czekaj przed szkołą” Wysłała wiadomość.
Zdawkowa odpowiedź „OK.” i dziewczyna trochę się uspokoiła. Może nie będzie
taki nerwowy jaków końcu się zobaczą. Jednak jej irytacja sięgnęła szczytu i
dodała jej odwagi.
- Przepraszam Panie Profesorze?- Oczy wszystkich zwróciły
się ku niej.- Przerwa trwa już od 10 minut.- Przez chwilę, widząc minę
profesora, pożałowała, że w ogóle coś powiedziała. Jednak po chwili wykładowca
spojrzał na zegarek.
-Och, faktycznie! Bardzo przepraszam. Widzimy się za
tydzień.- Klaudia z ulgą odetchnęła. Wszyscy zaczęli się podnosić i zbierać się
w stronę wyjścia. Dziewczynie bardzo się spieszyło, więc starała się zwiększyć
częstotliwość swoich ruchów. Kiedy była już przy wyjściu z sali usłyszała, że
ktoś ją woła. Odwróciła się i zobaczyła jak w jej kierunku biegnie Rafał.
- Klaudia zaczekaj!
- Stało się coś?- Zapytała, nerwowo spoglądając przy tym na
zegarek. On naprawdę nie będzie zadowolony.
- Chciałem zapytać, jakie masz plany na wieczór? Może byśmy
się gdzieś wybrali?
- Raczej to nie będzie możliwe. Mam zajęty wieczór.
- Co weekend tak mówisz? Czy ty… masz kogoś?- Chłopak lekko
się zmieszał zadając pytanie. Klaudia spojrzała na niego, nie do końca
wiedziała co odpowiedzieć.
- Słuchaj, może uda mi się wyrwać to napiszę do ciebie i
spotkalibyśmy się na starym mieście ok.?- Chłopak lekko się rozpromienił
słysząc te słowa.
- Dobra to jesteśmy w kontakcie.- Klaudia uścisnęła dłoń
Rafała i skierowała się w stronę drzwi. Nie miała pojęcia, że spodobała się
chłopakowi już na pierwszym roku i bardzo chciał się z nią umówić. Na początku
była bardzo otwartą, pełną entuzjazmu dziewczyną, która dobrze wie czego chce.
Dopiero w ostatni roku stała się bardziej wycofana i tajemnicza, ale Rafałowi
to nie przeszkadzało. Bardzo chciał odkryć jaka jest naprawdę, chciał się z nią
umawiać, wspierać i być przy niej w każdym momencie życia. Nie mógł wyrzucić
jej ze swojego umysłu. Patrzył teraz jak oddala się w stronę przystanku i jak
podchodzi do niej jej przyjaciółka. Zacisnął kciuki, mając nadzieję, że zobaczy
się dzisiaj z dziewczyną.
Tymczasem do Klaudii podeszła Ania, jej przyjaciółka.
- Co? Dzisiaj na Ciebie nie czeka przed szkołą?- Zapytała
- Czekał, ale kazałam mu pojechać dwa przystanki do przodu. Wiesz
jak profesor Kamara lubi przeciągnąć.
- Widziałam, że rozmawiasz z Rafałem. Czy coś się święci? –
Ania szturchnęła z uśmiechem przyjaciółkę. Klaudia popatrzyła na nią wilkiem.
- Może bym i chciała, ale wiesz jaka jest sytuacja.
- No wiem, wiem, ale uważam, że powinnaś się z tego wyrwać,
a Rafał mógłby ci w tym pomóc.
- Nie myślisz, że ucieknie jak dowie się w jaki sposób płacę
teraz za studia i jak moje życie wygląda??
- A kto powiedział, że od razu musisz mu mówić.
- Nie mogę też żyć w kłamstwie.
- A tak szczerze, chciałabyś, żeby coś się między wami zadziało?-
Klaudia nie opowiedziała na to pytanie, spuściła tylko głowę, po to aby Ania
nie zauważyła jej lekkiego uśmieszku.
- A więc jednak! Chciałabyś! Nie ukryjesz teraz tego przede
mną!- Ania wyłapała to, co jej przyjaciółka próbowała zachować dla siebie.
- To nie ma znaczenia.- Klaudia przestała się uśmiechać.-
Moje życie wygląda jak wygląda.
Obie w tym czasie doszły na przystanek i wsiadły do
autobusu. Jeszcze tylko dwa przystanki, a on czeka.
- Posłuchaj. Wiesz, że staram się zrozumieć twoje
postępowanie, ale nie akceptuję go. Powinnaś się z tego wyrwać.
- Uwierz mi, że nie marzę o niczym innym. Na razie nie mogę
sobie na to pozwolić.
- Słuchaj, mój brat załatwia ci rozmowę ze swoim szefem i
obiecaj mi, że jak się uda to skończysz z tym.
- Obiecuję, a teraz muszę już iść. On nie lubi czekać.-
Klaudia pożegnała się z przyjaciółką i wysiadła na przystanku. Z daleka już
widziała samochód. Westchnęła i powoli ruszyła do pojazdu. Wsiadła nie patrząc
w ogóle na kierowcę.
- Wybacz. To nie moja wina. Starałam się.
- Trudno, że tak wyszło. Dobrze, że zaproponowałaś to abym
podjechał dalej.
- Znowu na uboczu?- Zapytała
- Tym razem centrum.- W końcu popatrzyła na niego zdziwiona.
- Rozumiem, że już ci nie zależy na dyskrecji?
- Kochana, najciemniej jest pod latarnią.- Pogłaskał ją po
policzku. Zamknęła oczy i usłyszała, że odpala silnik. Zawsze spotykali się w
hotelu na uboczu, coś musiało się zmienić. Jadąc rozmyślała, o tym jak wszystko
się zaczęło. Nigdy nie myślała, że znajdzie się w takiej sytuacji, jednak nie
miała wyjścia. Poznała go robiąc zakupy w centrum, a on wcale nie ukrywał
swoich zamiarów. Na początku wyśmiała go, stwierdziła, że zwariował, przecież
jest porządną dziewczyną. Niestety z pracy została zwolniona, a nowej ni widu
ni słychu, w domu nie przelewało się, rodzice pomagali jej jak mogli, jednak to
nie wystarczało. Lubiła go nawet, nie było tak jak sobie wyobrażała. Myślała,
że tacy jak on biją dziewczyny podczas seksu i wyżywają się na nich. On był
inny, inny niż sobie wyobrażała, jednak nie znaczyło to, że chce to ciągnąć w
nieskończoność. Nie chciała pamiętać jak to było za pierwszym razem, wyparła to
z pamięci po 10 minutach. Dojeżdżali do centrum, gdzie zatrzymali się pod
jednym z najbogatszych hoteli jakie znała. Nie wiedziała czemu zmienił zdanie i
trochę ją to martwiło. Pomyślała od Rafale, o tym, że chciałaby skończyć z tym
życiem, móc normalnie. Nagle jakaś nieopisana siła zawładnęła nią, która kazała
jej się przeciwstawić wszystkiemu, zmienić to co się dzieje. Wchodzili głównym
wejściem do hotelu, on wyjął kartę i dowód aby móc wynająć pokój, a Klaudia w
tym czasie rozglądała się po holu. Kiedy już wszystkie formalności zostały
załatwione, oboje udali się w stronę wind i wyjechali na jedno z wielu pięter. Otworzył
drzwi elektronicznym kluczem i weszli do środka.
Prysznic w łazience był ogromny i ciepła woda, która
spływała po niej dawała uczucie ukojenia. Nie chciała wychodzić, więc pozwoliła
jej po prostu płynąć. W końcu usłyszała pukanie do drzwi.
- Musimy wychodzić.- Z niechęcią zakręciła kurek, wytarła
się ręcznikiem i ubrała. Ze spuszczoną głową wyszła z łazienki.
- Potrzebujesz czegoś na ten tydzień?- Pokręciła przecząco
głową.
- Jakbym ci powiedziała, że chce to skończyć?- Przez chwilę
zamarł, gdy usłyszał jej słowa, a potem głośny śmiech wypełnił pokój.
Przestraszyła się. Myślała, że jest inny, że kiedy tylko będzie chciała to
wszystko się skończy. Tymczasem on wciąż, stał i śmiał się głośno.
- Nie wygłupiaj się.- Powiedział tylko. Złapała torbę,
szarpnęła klamkę i biegiem udała się do wind. Na twarzy pojawiły się łzy.
Chwyciła za telefon komórkowy, wybrała numer Rafała i starając się powstrzymać
od płaczu, poprosiła, żeby się z nią spotkał. Wybiegając z wind prosto na
ulicę, dała myślom płynąć, chcąc znaleźć w sonie tę siłę, która opanowała ją
przed wejściem do hotelu, tę siłę, która chciała to wszystko zakończyć.
Dwa miesiące później była wolna od niego, nie obyło się bez
kilku, a nawet kilkunastu ran psychicznych, z których próbowała się wyleczyć.
Jednak nie była do końca w stanie sobie z tym poradzić. Z Rafałem starała się
często widywać, ale nie mogła dopuścić blisko siebie. Bała się, każdego gestu.
Nie wiedział przez co przeszła i nie planowała nigdy mu powiedzieć. Jej
przyjaciółka namawiała ją na terapię i Klaudia rozważała to poważnie. Siedząc na tym samym wykładzie, na którym dwa
miesiące wcześniej tak nerwowo się kręciła, jej myśli krążyły tylko wokoło jednego.
„Nigdy więcej. Już nigdy więcej.”