wtorek, 3 czerwca 2014

Ona i ON

Wykład przedłużył się już o 5 minut i Klaudia nerwowo wierciła się na krześle. Z panem profesorem nie można było się dogadać, a gdyby zobaczył, że wychodzi, mimo, że wykład się nie skończył, nie obyłoby się bez kazania. Nie miała, więc wyjścia, jak tylko czekać, aż wszystko się zakończy. Co sekunda, nerwowo spoglądała na zegarek w telefonie. On nie lubił czekać, a szczególnie, gdy istniało zagrożenie, że zbyt dużo osób go zauważy. Telefon zawibrował w jej ręce. „Długo jeszcze?” Odczytała na ekranie telefonu. Westchnęła cicho i popatrzyła w stronę profesora. Nie dawał do zrozumienia, że zaraz skończy, wręcz przeciwnie, wydawało się, że rozkręca się coraz bardziej. Klaudia rozejrzała się po sali i zobaczyła, że nie tylko ona się niecierpliwi, jednak nikt nie miał odwagi, żeby przerwać profesorowi. „Nie wiem. Najlepiej będzie jak podjadę dwa przystanki. Nie czekaj przed szkołą” Wysłała wiadomość. Zdawkowa odpowiedź „OK.” i dziewczyna trochę się uspokoiła. Może nie będzie taki nerwowy jaków końcu się zobaczą. Jednak jej irytacja sięgnęła szczytu i dodała jej odwagi.
- Przepraszam Panie Profesorze?- Oczy wszystkich zwróciły się ku niej.- Przerwa trwa już od 10 minut.- Przez chwilę, widząc minę profesora, pożałowała, że w ogóle coś powiedziała. Jednak po chwili wykładowca spojrzał na zegarek.
-Och, faktycznie! Bardzo przepraszam. Widzimy się za tydzień.- Klaudia z ulgą odetchnęła. Wszyscy zaczęli się podnosić i zbierać się w stronę wyjścia. Dziewczynie bardzo się spieszyło, więc starała się zwiększyć częstotliwość swoich ruchów. Kiedy była już przy wyjściu z sali usłyszała, że ktoś ją woła. Odwróciła się i zobaczyła jak w jej kierunku biegnie Rafał.
- Klaudia zaczekaj!
- Stało się coś?- Zapytała, nerwowo spoglądając przy tym na zegarek. On naprawdę nie będzie zadowolony.
- Chciałem zapytać, jakie masz plany na wieczór? Może byśmy się gdzieś wybrali?
- Raczej to nie będzie możliwe. Mam zajęty wieczór.
- Co weekend tak mówisz? Czy ty… masz kogoś?- Chłopak lekko się zmieszał zadając pytanie. Klaudia spojrzała na niego, nie do końca wiedziała co odpowiedzieć.
- Słuchaj, może uda mi się wyrwać to napiszę do ciebie i spotkalibyśmy się na starym mieście ok.?- Chłopak lekko się rozpromienił słysząc te słowa.
- Dobra to jesteśmy w kontakcie.- Klaudia uścisnęła dłoń Rafała i skierowała się w stronę drzwi. Nie miała pojęcia, że spodobała się chłopakowi już na pierwszym roku i bardzo chciał się z nią umówić. Na początku była bardzo otwartą, pełną entuzjazmu dziewczyną, która dobrze wie czego chce. Dopiero w ostatni roku stała się bardziej wycofana i tajemnicza, ale Rafałowi to nie przeszkadzało. Bardzo chciał odkryć jaka jest naprawdę, chciał się z nią umawiać, wspierać i być przy niej w każdym momencie życia. Nie mógł wyrzucić jej ze swojego umysłu. Patrzył teraz jak oddala się w stronę przystanku i jak podchodzi do niej jej przyjaciółka. Zacisnął kciuki, mając nadzieję, że zobaczy się dzisiaj z dziewczyną.

Tymczasem do Klaudii podeszła Ania, jej przyjaciółka.
- Co? Dzisiaj na Ciebie nie czeka przed szkołą?- Zapytała
- Czekał, ale kazałam mu pojechać dwa przystanki do przodu. Wiesz jak profesor Kamara lubi przeciągnąć.
- Widziałam, że rozmawiasz z Rafałem. Czy coś się święci? – Ania szturchnęła z uśmiechem przyjaciółkę. Klaudia popatrzyła na nią wilkiem.
- Może bym i chciała, ale wiesz jaka jest sytuacja.
- No wiem, wiem, ale uważam, że powinnaś się z tego wyrwać, a Rafał mógłby ci w tym pomóc.
- Nie myślisz, że ucieknie jak dowie się w jaki sposób płacę teraz za studia i jak moje życie wygląda??
- A kto powiedział, że od razu musisz mu mówić.
- Nie mogę też żyć w kłamstwie.
- A tak szczerze, chciałabyś, żeby coś się między wami zadziało?- Klaudia nie opowiedziała na to pytanie, spuściła tylko głowę, po to aby Ania nie zauważyła jej lekkiego uśmieszku.
- A więc jednak! Chciałabyś! Nie ukryjesz teraz tego przede mną!- Ania wyłapała to, co jej przyjaciółka próbowała zachować dla siebie.
- To nie ma znaczenia.- Klaudia przestała się uśmiechać.- Moje życie wygląda jak wygląda.
Obie w tym czasie doszły na przystanek i wsiadły do autobusu. Jeszcze tylko dwa przystanki, a on czeka.
- Posłuchaj. Wiesz, że staram się zrozumieć twoje postępowanie, ale nie akceptuję go. Powinnaś się z tego wyrwać.
- Uwierz mi, że nie marzę o niczym innym. Na razie nie mogę sobie na to pozwolić.
- Słuchaj, mój brat załatwia ci rozmowę ze swoim szefem i obiecaj mi, że jak się uda to skończysz z tym.
- Obiecuję, a teraz muszę już iść. On nie lubi czekać.- Klaudia pożegnała się z przyjaciółką i wysiadła na przystanku. Z daleka już widziała samochód. Westchnęła i powoli ruszyła do pojazdu. Wsiadła nie patrząc w ogóle na kierowcę.
- Wybacz. To nie moja wina. Starałam się.
- Trudno, że tak wyszło. Dobrze, że zaproponowałaś to abym podjechał dalej.
- Znowu na uboczu?- Zapytała
- Tym razem centrum.- W końcu popatrzyła na niego zdziwiona.
- Rozumiem, że już ci nie zależy na dyskrecji?
- Kochana, najciemniej jest pod latarnią.- Pogłaskał ją po policzku. Zamknęła oczy i usłyszała, że odpala silnik. Zawsze spotykali się w hotelu na uboczu, coś musiało się zmienić. Jadąc rozmyślała, o tym jak wszystko się zaczęło. Nigdy nie myślała, że znajdzie się w takiej sytuacji, jednak nie miała wyjścia. Poznała go robiąc zakupy w centrum, a on wcale nie ukrywał swoich zamiarów. Na początku wyśmiała go, stwierdziła, że zwariował, przecież jest porządną dziewczyną. Niestety z pracy została zwolniona, a nowej ni widu ni słychu, w domu nie przelewało się, rodzice pomagali jej jak mogli, jednak to nie wystarczało. Lubiła go nawet, nie było tak jak sobie wyobrażała. Myślała, że tacy jak on biją dziewczyny podczas seksu i wyżywają się na nich. On był inny, inny niż sobie wyobrażała, jednak nie znaczyło to, że chce to ciągnąć w nieskończoność. Nie chciała pamiętać jak to było za pierwszym razem, wyparła to z pamięci po 10 minutach. Dojeżdżali do centrum, gdzie zatrzymali się pod jednym z najbogatszych hoteli jakie znała. Nie wiedziała czemu zmienił zdanie i trochę ją to martwiło. Pomyślała od Rafale, o tym, że chciałaby skończyć z tym życiem, móc normalnie. Nagle jakaś nieopisana siła zawładnęła nią, która kazała jej się przeciwstawić wszystkiemu, zmienić to co się dzieje. Wchodzili głównym wejściem do hotelu, on wyjął kartę i dowód aby móc wynająć pokój, a Klaudia w tym czasie rozglądała się po holu. Kiedy już wszystkie formalności zostały załatwione, oboje udali się w stronę wind i wyjechali na jedno z wielu pięter. Otworzył drzwi elektronicznym kluczem i weszli do środka.

Prysznic w łazience był ogromny i ciepła woda, która spływała po niej dawała uczucie ukojenia. Nie chciała wychodzić, więc pozwoliła jej po prostu płynąć. W końcu usłyszała pukanie do drzwi.
- Musimy wychodzić.- Z niechęcią zakręciła kurek, wytarła się ręcznikiem i ubrała. Ze spuszczoną głową wyszła z łazienki.
- Potrzebujesz czegoś na ten tydzień?- Pokręciła przecząco głową.
- Jakbym ci powiedziała, że chce to skończyć?- Przez chwilę zamarł, gdy usłyszał jej słowa, a potem głośny śmiech wypełnił pokój. Przestraszyła się. Myślała, że jest inny, że kiedy tylko będzie chciała to wszystko się skończy. Tymczasem on wciąż, stał i śmiał się głośno.
- Nie wygłupiaj się.- Powiedział tylko. Złapała torbę, szarpnęła klamkę i biegiem udała się do wind. Na twarzy pojawiły się łzy. Chwyciła za telefon komórkowy, wybrała numer Rafała i starając się powstrzymać od płaczu, poprosiła, żeby się z nią spotkał. Wybiegając z wind prosto na ulicę, dała myślom płynąć, chcąc znaleźć w sonie tę siłę, która opanowała ją przed wejściem do hotelu, tę siłę, która chciała to wszystko zakończyć.


Dwa miesiące później była wolna od niego, nie obyło się bez kilku, a nawet kilkunastu ran psychicznych, z których próbowała się wyleczyć. Jednak nie była do końca w stanie sobie z tym poradzić. Z Rafałem starała się często widywać, ale nie mogła dopuścić blisko siebie. Bała się, każdego gestu. Nie wiedział przez co przeszła i nie planowała nigdy mu powiedzieć. Jej przyjaciółka namawiała ją na terapię i Klaudia rozważała to poważnie.  Siedząc na tym samym wykładzie, na którym dwa miesiące wcześniej tak nerwowo się kręciła, jej myśli krążyły tylko wokoło jednego. „Nigdy więcej. Już nigdy więcej.”

środa, 21 maja 2014

Bo marzenia czasami...

W redakcji było bardzo tłoczno. Wszyscy latali jak w ukropie, nikogo nie było można zaczepić, a jeśli już czegoś potrzebowałeś, warczano na ciebie, jakbyś co najmniej zabił kilka osób. No cóż, wizyta takiego zespołu nie zdarza się codziennie, ale ja miałam wrażenie, że ta cała szopka to za dużo. Przecież to normalne chłopaki spełniające swoją pasję, może chcieliby jakiejś normalności tak dla odmiany, a oni czerwone dywany po całym budynku rozkładali. Nie ukrywam, że i mnie serce podskakiwało z radości na myśl o ich przyjeździe, ale nie zamierzałam się wygłupiać nie wiadomo jak. Chciałam potraktować ich normalnie, a nie jak rozhisteryzowana fanka, która nie może złapać oddechu. Chciałam się czegoś dowiedzieć o jednym z moich ulubionych zespołów. Niestety byłam tylko stażystką, więc choćbym nie wiem jak błagała nie miałam szans na spotkanie z chłopakami. Siedziałam więc tylko przy biurku obserwując rozgardiasz panujący w biurze i po raz setny poprawiałam tekst, który dla mojego szefa wciąż odbiegał od ideału, a w naszej redakcji nie możemy mówić o nie-ideałach.
- Rusz się, rusz Julia!- Usłyszałam za sobą. Odwróciłam się na krześle i zobaczyłam zaczerwienione policzki mojego ukochanego przyjaciela, Krystiana. Tylko dzięki niemu jeszcze tu nie zwariowałam.
- Chyba żartujesz! Przecież mnie pozabijają!
- Nie chcesz mieć szansy na spotkanie z zespołem? Wytypują dwóch stażystów do pomocy jak już przyjadą! Mogłabyś to być ty.
- Jesteś naiwny jeśli w to wierzysz. Wykorzystają cię i porzucą.- Krzyknęłam za nim bowiem mój przyjaciel znikał już za drzwiami. Otworzyłam szufladę, gdzie trzymałam mój mały kajecik, a w nim zapisałam wszystkie pytania, które chciałabym zadać zespołowi. Westchnęłam tylko, przebiegając je wzrokiem i schowałam zeszyt powrotem. Nagle na korytarzu zrobiło się jeszcze bardziej tłoczno, a flesze zaczęły błyskać. Wyjrzałam zza swojego biurka i udało mi się ujrzeć, przesuwający się w stronę Sali konferencyjnej tłum ludzi. Po chwili zniknęli za wielkimi drzwiami. Ponownie westchnęłam i pogrążyłam się w marzeniach o zabraniu chłopaków z zespołu do mojego, małego mieszkania, w którym nikt nie przeszkadzałby nam w rozmowie. Rozmyślania przerwało mi wejście wkurzonego Krystiana, który z hukiem zasiadł na krześle.