środa, 21 maja 2014

Bo marzenia czasami...

W redakcji było bardzo tłoczno. Wszyscy latali jak w ukropie, nikogo nie było można zaczepić, a jeśli już czegoś potrzebowałeś, warczano na ciebie, jakbyś co najmniej zabił kilka osób. No cóż, wizyta takiego zespołu nie zdarza się codziennie, ale ja miałam wrażenie, że ta cała szopka to za dużo. Przecież to normalne chłopaki spełniające swoją pasję, może chcieliby jakiejś normalności tak dla odmiany, a oni czerwone dywany po całym budynku rozkładali. Nie ukrywam, że i mnie serce podskakiwało z radości na myśl o ich przyjeździe, ale nie zamierzałam się wygłupiać nie wiadomo jak. Chciałam potraktować ich normalnie, a nie jak rozhisteryzowana fanka, która nie może złapać oddechu. Chciałam się czegoś dowiedzieć o jednym z moich ulubionych zespołów. Niestety byłam tylko stażystką, więc choćbym nie wiem jak błagała nie miałam szans na spotkanie z chłopakami. Siedziałam więc tylko przy biurku obserwując rozgardiasz panujący w biurze i po raz setny poprawiałam tekst, który dla mojego szefa wciąż odbiegał od ideału, a w naszej redakcji nie możemy mówić o nie-ideałach.
- Rusz się, rusz Julia!- Usłyszałam za sobą. Odwróciłam się na krześle i zobaczyłam zaczerwienione policzki mojego ukochanego przyjaciela, Krystiana. Tylko dzięki niemu jeszcze tu nie zwariowałam.
- Chyba żartujesz! Przecież mnie pozabijają!
- Nie chcesz mieć szansy na spotkanie z zespołem? Wytypują dwóch stażystów do pomocy jak już przyjadą! Mogłabyś to być ty.
- Jesteś naiwny jeśli w to wierzysz. Wykorzystają cię i porzucą.- Krzyknęłam za nim bowiem mój przyjaciel znikał już za drzwiami. Otworzyłam szufladę, gdzie trzymałam mój mały kajecik, a w nim zapisałam wszystkie pytania, które chciałabym zadać zespołowi. Westchnęłam tylko, przebiegając je wzrokiem i schowałam zeszyt powrotem. Nagle na korytarzu zrobiło się jeszcze bardziej tłoczno, a flesze zaczęły błyskać. Wyjrzałam zza swojego biurka i udało mi się ujrzeć, przesuwający się w stronę Sali konferencyjnej tłum ludzi. Po chwili zniknęli za wielkimi drzwiami. Ponownie westchnęłam i pogrążyłam się w marzeniach o zabraniu chłopaków z zespołu do mojego, małego mieszkania, w którym nikt nie przeszkadzałby nam w rozmowie. Rozmyślania przerwało mi wejście wkurzonego Krystiana, który z hukiem zasiadł na krześle.


- Co? Nie wpuścili cię?- popatrzyłam na niego
- Wstręciuchy! A tyle się napracowałem!
- Wiesz kochany, uprzedzałam, ale nie chciałeś słuchać. Trzeba było robić swoje jak ja.
- Powiem ci, że jutro rzucam tą robotę- Przewróciłam oczami, bo Krystian powtarzał to co tydzień.
- I nie przewracaj oczami, bo ty też chcesz odejść z tej roboty.- Popatrzyłam na Krystiana wilkiem.
- Niby dokąd mielibyśmy pójść?- zapytałam ni to do siebie ni do Krystiana. Nasza redakcja nie była duża. Inne traktowały nas lekko na uboczu, ale tylko ona chciała przyjąć naszą dwójkę na staż. Chcąc, niechcąc musieliśmy tu być. Wielkim zdziwieniem, ale także zadowoleniem była informacja, że zespół One zgodził się akurat w naszej redakcji udzielić wywiadu przed ich pierwszym koncertem w Polsce. Oboje oszczędzaliśmy z Krystianem, żeby móc dostać jak najlepsze miejsca. To był jeden z naszych ulubionych zespołów. Kiedy okazało się, że będą u nas w redakcji nasza euforia wzrosła, ale szybko nas zgaszono i dano do zrozumienia, że nikt nas do nich nie dopuści. Nie można było nawet opuścić budynku, bo oblegany był przez dziennikarzy z innych gazet.

- Nie przejmuj się. Jeszcze przyjdzie nasz czas.
- Zawsze to powtarzasz, ale jakoś nie nadchodzi.
- Nie marudź. Będzie dobrze. Chcesz herbaty?? Bo idę do toalety, a potem po kawę dla siebie.- podniosłam się z krzesła
- Możesz mi zrobić zielonej herbaty na uspokojenie.- Krystian obrócił się do komputera. Ruszyłam w stronę korytarza, a potem skręciłam ku toaletom. Moje myśli krążyły wokół chłopaków z One i tego co by było gdyby. Nie do końca patrzyłam, w którą stronę idę. Otworzyłam drzwi do toalety i ze spuszczoną głową weszła do środka. BUM i nagle przed moimi oczami zrobiło się ciemno a ja ledwo co nie upadłam na podłogę. Złapałam ręką za głowę i próbowałam złapać równowagę. Gdy już otworzyłam oczy, zobaczyłam przed sobą mężczyznę w czapce, kapturze i wielkich, ciemnych okularach, które wyglądały jak z bazaru niedaleko.
- Nie pomyliłeś przypadkiem drzwi?- Odezwałam się nie do końca jeszcze odzyskawszy równowagę. Nie usłyszałam jednak odpowiedzi, ale kolega z toalety przekręcił głowę w dziwny sposób, a jego ręce zaczęły wymachiwać gwałtownie. Moja intuicja mówiła mi, że po prostu nie rozumie co do niego mówię. Wywnioskowałam, że musi być jednym z asystentów lub świty chłopaków z zespołu. Odezwałam się więc po angielsku.
- Pytałam, czy nie pomyliłeś przypadkiem drzwi?
- Nie mieszkam w waszym kraju, ale wydaje mi się, że obrazki oznaczają to samo.- Zamarłam. Znałam ten głos z tysięcy wywiadów, których nasłuchałam się przez ten czas.
- Czy mógłbyś zdjąć okulary?- Zmarszczył brwi
- Po co?- Zapytał niepewnie.
- Obiecuję, że nie będę piszczeć, ale chce się przekonać czy mam rację.- Z pewnym ociąganiem, ale sięgnął do okularów znajdujących się na jego nosie i powoli je zdjął.
Wstrzymałam oddech. Żywy i prawdziwy stał przede mną Ryan- główny wokalista, autor wielu tekstów.
- Jak wyszedłeś niezauważony z sali konferencyjnej?- udało mi się wydusić tylko to jedno zdanie. W myślach skarciłam się „Głupia ty!”
- Nie zauważyłaś mojego przebrania?- lekko się uśmiechnął, ale wciąż przyglądał mi się z zaciekawieniem.
- No tak.- Znowu jedyne słowa, które udało mi się wydusić.
- Właściwie czemu nie ma cię tam w sali?
- Cóż. Jestem tylko stażystką, a takie osoby nie mają wstępu na salę z wielkimi gwiazdami. Moim przeznaczeniem jest korekta tekstów innych, wielkich redaktorów, bo moje są wciąż tylko w porządku, a to za mało na publikację.
- Współczuję.
- Taa. Dzięki. Nie myśl o mnie nic złego, ja naprawdę bardzo lubię wasz zespół i marzyłam o tym żeby tam być. Tylko nie mam możliwości na takie rzeczy, a poza tym uważam, że mimo wszystko najfajniej traktować was jak normalnych ludzi. Wtedy i wywiad i atmosfera jest dużo lepsza. Ten czerwony dywan to już przesada.- W tym momencie Ryan zaczął się serdecznie śmiać. Ja popatrzyłam na niego tylko podejrzliwie.
- Nikt, nigdy tak do mnie nie mówił.
- Po prostu najprostsze rozwiązania uważam za najlepsze.- Uśmiechnęłam się. Poczułam, że między nami zawiązuje się nic porozumienia. Przez chwilę oboje milczeliśmy, aż w końcu popatrzyłam krzywo na pomieszczenie.
- Co się stało?- Zapytał
- Właśnie uświadomiłam sobie, że wciąż jesteśmy w męskiej toalecie.- Oboje zaczęliśmy się serdecznie śmiać. Nagle jedna myśl pojawiła mi się w głowie.
- Mam pytanie.- Chciałam zadać je szybko, bo naprawdę wstydziłam się tego.- Czy ja i mój przyjaciel Krystian moglibyśmy z wami porozmawiać? Nawet w nocy tu w redakcji żeby nikt nas nie widział. To nie będzie wywiad tylko taka luźna pogawędka.- Ryan zamyślił się chwilkę.
- Fajna jesteś, naprawdę. Muszę się zastanowić. Widzisz jaki ogonek ciągniemy za sobą.
- Myślałam, że przebrania masz już opanowane- Uśmiechnęłam się.
- Zróbmy tak. Daj mi swój numer telefonu, a ja zadzwonię i zobaczymy co będzie. – Mężczyzna wyciągnął telefon i zapisał numer, który mu podałam.
- Trzymam za słowo. Wielkie dzięki!- Pomachałam mu przy wyjściu z toalety. Czy prędzej popędziłam do swojego pomieszczenia i podeszłam do biurka Krystiana. Potrząsnęłam nim mocno.
- Hej! Co robisz!
- Jak ci opowiem co się zdarzyło wszystko to mi wybaczysz!- I opowiedziałam. I tak jak myślałam ukochał mnie za to bardzo mocno.
Rozmowa z zespołem odbyła się w nocy, o dziwo w moim mieszkaniu. Tam nikt nas nie znalazł. Rozmawialiśmy z chłopakami aż do wczesnych godzin rannych, potem wszyscy padli tam gdzie siedzieli, więc w efekcie musieliśmy robić dywersję z kierowcą chłopaków, aby niezauważenie wydostać ich z mojego mieszkania. Na szczęście udało się! Tak bardzo wszyscy się polubiliśmy, że codzienne telefony i maile weszły nam w krew. Pewnego dnia mając wyjątkowo zły dzień w redakcji otworzyłam maila od Drew- gitarzysty. W załączniku znajdowało się zdjęcie całego zespołu z dwoma biletami w ręku.

„Sprawdź kolejnego maila. Bilety wydrukujcie i widzimy się niebawem” Przypatrzyłam się napisowi na biletach i wielki uśmiech zagościł na mojej twarzy. Szybko pokazałam fotkę Krystianowi, a on także wiedział już co robić. O wizę staraliśmy się już od dłuższego czasu, ale od tygodnia spoczywała w naszych paszportach. Bezceremonialnie wkroczyliśmy do gabinetu redaktora naczelnego ogłaszając, że zwalniamy się w trybie natychmiastowym. Tydzień później oboje siedzieliśmy już w samolocie gotowi na rozpoczęcie najwspanialszej przygody naszego życia, bo tam czekała na nas grupa przyjaciół. Kto wie co by się stało gdybym pewnego dnia nie pomyliła drzwi do łazienki…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz