W redakcji było bardzo tłoczno. Wszyscy latali jak w
ukropie, nikogo nie było można zaczepić, a jeśli już czegoś potrzebowałeś,
warczano na ciebie, jakbyś co najmniej zabił kilka osób. No cóż, wizyta takiego
zespołu nie zdarza się codziennie, ale ja miałam wrażenie, że ta cała szopka to
za dużo. Przecież to normalne chłopaki spełniające swoją pasję, może chcieliby
jakiejś normalności tak dla odmiany, a oni czerwone dywany po całym budynku
rozkładali. Nie ukrywam, że i mnie serce podskakiwało z radości na myśl o ich
przyjeździe, ale nie zamierzałam się wygłupiać nie wiadomo jak. Chciałam
potraktować ich normalnie, a nie jak rozhisteryzowana fanka, która nie może
złapać oddechu. Chciałam się czegoś dowiedzieć o jednym z moich ulubionych
zespołów. Niestety byłam tylko stażystką, więc choćbym nie wiem jak błagała nie
miałam szans na spotkanie z chłopakami. Siedziałam więc tylko przy biurku
obserwując rozgardiasz panujący w biurze i po raz setny poprawiałam tekst,
który dla mojego szefa wciąż odbiegał od ideału, a w naszej redakcji nie możemy
mówić o nie-ideałach.
- Rusz się, rusz Julia!- Usłyszałam za sobą. Odwróciłam się
na krześle i zobaczyłam zaczerwienione policzki mojego ukochanego przyjaciela,
Krystiana. Tylko dzięki niemu jeszcze tu nie zwariowałam.
- Chyba żartujesz! Przecież mnie pozabijają!
- Nie chcesz mieć szansy na spotkanie z zespołem? Wytypują
dwóch stażystów do pomocy jak już przyjadą! Mogłabyś to być ty.
- Jesteś naiwny jeśli w to wierzysz. Wykorzystają cię i
porzucą.- Krzyknęłam za nim bowiem mój przyjaciel znikał już za drzwiami.
Otworzyłam szufladę, gdzie trzymałam mój mały kajecik, a w nim zapisałam
wszystkie pytania, które chciałabym zadać zespołowi. Westchnęłam tylko,
przebiegając je wzrokiem i schowałam zeszyt powrotem. Nagle na korytarzu zrobiło
się jeszcze bardziej tłoczno, a flesze zaczęły błyskać. Wyjrzałam zza swojego
biurka i udało mi się ujrzeć, przesuwający się w stronę Sali konferencyjnej
tłum ludzi. Po chwili zniknęli za wielkimi drzwiami. Ponownie westchnęłam i
pogrążyłam się w marzeniach o zabraniu chłopaków z zespołu do mojego, małego
mieszkania, w którym nikt nie przeszkadzałby nam w rozmowie. Rozmyślania
przerwało mi wejście wkurzonego Krystiana, który z hukiem zasiadł na krześle.
- Co? Nie wpuścili cię?- popatrzyłam na niego
- Wstręciuchy! A tyle się napracowałem!
- Wiesz kochany, uprzedzałam, ale nie chciałeś słuchać.
Trzeba było robić swoje jak ja.
- Powiem ci, że jutro rzucam tą robotę- Przewróciłam oczami,
bo Krystian powtarzał to co tydzień.
- I nie przewracaj oczami, bo ty też chcesz odejść z tej
roboty.- Popatrzyłam na Krystiana wilkiem.
- Niby dokąd mielibyśmy pójść?- zapytałam ni to do siebie ni
do Krystiana. Nasza redakcja nie była duża. Inne traktowały nas lekko na
uboczu, ale tylko ona chciała przyjąć naszą dwójkę na staż. Chcąc, niechcąc
musieliśmy tu być. Wielkim zdziwieniem, ale także zadowoleniem była informacja,
że zespół One zgodził się akurat w naszej redakcji udzielić wywiadu przed ich
pierwszym koncertem w Polsce. Oboje oszczędzaliśmy z Krystianem, żeby móc dostać
jak najlepsze miejsca. To był jeden z naszych ulubionych zespołów. Kiedy
okazało się, że będą u nas w redakcji nasza euforia wzrosła, ale szybko nas
zgaszono i dano do zrozumienia, że nikt nas do nich nie dopuści. Nie można było
nawet opuścić budynku, bo oblegany był przez dziennikarzy z innych gazet.
- Nie przejmuj się. Jeszcze przyjdzie nasz czas.
- Zawsze to powtarzasz, ale jakoś nie nadchodzi.
- Nie marudź. Będzie dobrze. Chcesz herbaty?? Bo idę do
toalety, a potem po kawę dla siebie.- podniosłam się z krzesła
- Możesz mi zrobić zielonej herbaty na uspokojenie.-
Krystian obrócił się do komputera. Ruszyłam w stronę korytarza, a potem
skręciłam ku toaletom. Moje myśli krążyły wokół chłopaków z One i tego co by
było gdyby. Nie do końca patrzyłam, w którą stronę idę. Otworzyłam drzwi do
toalety i ze spuszczoną głową weszła do środka. BUM i nagle przed moimi oczami
zrobiło się ciemno a ja ledwo co nie upadłam na podłogę. Złapałam ręką za głowę
i próbowałam złapać równowagę. Gdy już otworzyłam oczy, zobaczyłam przed sobą
mężczyznę w czapce, kapturze i wielkich, ciemnych okularach, które wyglądały
jak z bazaru niedaleko.
- Nie pomyliłeś przypadkiem drzwi?- Odezwałam się nie do
końca jeszcze odzyskawszy równowagę. Nie usłyszałam jednak odpowiedzi, ale
kolega z toalety przekręcił głowę w dziwny sposób, a jego ręce zaczęły
wymachiwać gwałtownie. Moja intuicja mówiła mi, że po prostu nie rozumie co do
niego mówię. Wywnioskowałam, że musi być jednym z asystentów lub świty chłopaków
z zespołu. Odezwałam się więc po angielsku.
- Pytałam, czy nie pomyliłeś przypadkiem drzwi?
- Nie mieszkam w waszym kraju, ale wydaje mi się, że obrazki
oznaczają to samo.- Zamarłam. Znałam ten głos z tysięcy wywiadów, których
nasłuchałam się przez ten czas.
- Czy mógłbyś zdjąć okulary?- Zmarszczył brwi
- Po co?- Zapytał niepewnie.
- Obiecuję, że nie będę piszczeć, ale chce się przekonać czy
mam rację.- Z pewnym ociąganiem, ale sięgnął do okularów znajdujących się na
jego nosie i powoli je zdjął.
Wstrzymałam oddech. Żywy i prawdziwy stał przede mną Ryan-
główny wokalista, autor wielu tekstów.
- Jak wyszedłeś niezauważony z sali konferencyjnej?- udało
mi się wydusić tylko to jedno zdanie. W myślach skarciłam się „Głupia ty!”
- Nie zauważyłaś mojego przebrania?- lekko się uśmiechnął,
ale wciąż przyglądał mi się z zaciekawieniem.
- No tak.- Znowu jedyne słowa, które udało mi się wydusić.
- Właściwie czemu nie ma cię tam w sali?
- Cóż. Jestem tylko stażystką, a takie osoby nie mają wstępu
na salę z wielkimi gwiazdami. Moim przeznaczeniem jest korekta tekstów innych,
wielkich redaktorów, bo moje są wciąż tylko w porządku, a to za mało na
publikację.
- Współczuję.
- Taa. Dzięki. Nie myśl o mnie nic złego, ja naprawdę bardzo
lubię wasz zespół i marzyłam o tym żeby tam być. Tylko nie mam możliwości na
takie rzeczy, a poza tym uważam, że mimo wszystko najfajniej traktować was jak
normalnych ludzi. Wtedy i wywiad i atmosfera jest dużo lepsza. Ten czerwony
dywan to już przesada.- W tym momencie Ryan zaczął się serdecznie śmiać. Ja
popatrzyłam na niego tylko podejrzliwie.
- Nikt, nigdy tak do mnie nie mówił.
- Po prostu najprostsze rozwiązania uważam za najlepsze.-
Uśmiechnęłam się. Poczułam, że między nami zawiązuje się nic porozumienia. Przez
chwilę oboje milczeliśmy, aż w końcu popatrzyłam krzywo na pomieszczenie.
- Co się stało?- Zapytał
- Właśnie uświadomiłam sobie, że wciąż jesteśmy w męskiej
toalecie.- Oboje zaczęliśmy się serdecznie śmiać. Nagle jedna myśl pojawiła mi
się w głowie.
- Mam pytanie.- Chciałam zadać je szybko, bo naprawdę
wstydziłam się tego.- Czy ja i mój przyjaciel Krystian moglibyśmy z wami
porozmawiać? Nawet w nocy tu w redakcji żeby nikt nas nie widział. To nie
będzie wywiad tylko taka luźna pogawędka.- Ryan zamyślił się chwilkę.
- Fajna jesteś, naprawdę. Muszę się zastanowić. Widzisz jaki
ogonek ciągniemy za sobą.
- Myślałam, że przebrania masz już opanowane- Uśmiechnęłam
się.
- Zróbmy tak. Daj mi swój numer telefonu, a ja zadzwonię i
zobaczymy co będzie. – Mężczyzna wyciągnął telefon i zapisał numer, który mu
podałam.
- Trzymam za słowo. Wielkie dzięki!- Pomachałam mu przy
wyjściu z toalety. Czy prędzej popędziłam do swojego pomieszczenia i podeszłam
do biurka Krystiana. Potrząsnęłam nim mocno.
- Hej! Co robisz!
- Jak ci opowiem co się zdarzyło wszystko to mi wybaczysz!-
I opowiedziałam. I tak jak myślałam ukochał mnie za to bardzo mocno.
Rozmowa z zespołem odbyła się w nocy, o dziwo w moim
mieszkaniu. Tam nikt nas nie znalazł. Rozmawialiśmy z chłopakami aż do
wczesnych godzin rannych, potem wszyscy padli tam gdzie siedzieli, więc w
efekcie musieliśmy robić dywersję z kierowcą chłopaków, aby niezauważenie
wydostać ich z mojego mieszkania. Na szczęście udało się! Tak bardzo wszyscy
się polubiliśmy, że codzienne telefony i maile weszły nam w krew. Pewnego dnia
mając wyjątkowo zły dzień w redakcji otworzyłam maila od Drew- gitarzysty. W
załączniku znajdowało się zdjęcie całego zespołu z dwoma biletami w ręku.
„Sprawdź kolejnego maila. Bilety wydrukujcie i widzimy się
niebawem” Przypatrzyłam się napisowi na biletach i wielki uśmiech zagościł na
mojej twarzy. Szybko pokazałam fotkę Krystianowi, a on także wiedział już co
robić. O wizę staraliśmy się już od dłuższego czasu, ale od tygodnia spoczywała
w naszych paszportach. Bezceremonialnie wkroczyliśmy do gabinetu redaktora
naczelnego ogłaszając, że zwalniamy się w trybie natychmiastowym. Tydzień
później oboje siedzieliśmy już w samolocie gotowi na rozpoczęcie
najwspanialszej przygody naszego życia, bo tam czekała na nas grupa przyjaciół.
Kto wie co by się stało gdybym pewnego dnia nie pomyliła drzwi do łazienki…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz