środa, 14 maja 2014

Takie komputerowe życie

Walenie w klawiaturę nie przynosiło pożądanych efektów, mimo to robił to dalej aby zmusić swoją maszynę do działania. Znużony i zrezygnowany całą sytuacją, kopnął ostentacyjnie w biurko i z wściekłością porwał płaszcz z oparcia krzesła. Palarnia znajdowała się dwa piętra niżej, więc szybko wbiegł na klatkę schodową i otwierając energicznie drzwi, szybko znalazł się w jednym z niewielu pomieszczeń, którym można zaciągać się niezdrowym dymem. Szybkim wzrokiem oplótł mały pokoik i z ulgą stwierdził, że jest sam. Z kieszeni płaszcza wyciągnął papierosa i podpalił go. W tym samym momencie klamka zaczęła niebezpiecznie drgać, dając tym samym znak, że ktoś chce także skorzystać z małej klitki. Przez chwilkę Adam przeraził się, ale gdy drzwi uchyliły się i zobaczył swojego kumpla, odetchnął z ulgą. Nie chciał użerać się z jednym z tych „idiotów” firmowych.
- A ty co taki wnerwiony?- Piotrek od razu poznawał po przyjacielu w jakim ten jest stanie.
- Komputer przestał mi działać. Nie robi nic o co go proszę!- Piotrek zaśmiał się w niebogłosy słysząc te słowa.


- Stary! Przecież pracujemy w firmie komputerowej! A ty mówisz, że sprzęt nie chce robić tego o co go prosisz? Co zrobiłeś, żeby go naprawić?
- Kopnąłem biurko. Nie ukrywam, że bez walenia w klawiaturę się nie obyło.- Adam zaciągnął się i popatrzył na przyjaciela ze zdziwieniem, bowiem ten gdy usłyszał wypowiedziane zdanie parsknął takim śmiechem, iż nie mógł się uspokoić przez 15 minut. W końcu i on, widząc Piotrka w takiej euforii, nie mógł się powstrzymać aby nie wybuchnąć śmiechem. Kiedy oboje już się uspokoili, przyjaciel przybrał poważną minę.
- A tak serio Adaś, coś się u ciebie złego dzieje?
- Nic! Tylko nie mogę pracować normalnie, bo już drugi tydzień z kompem problemy! Próbowałem na dziesięć tysięcy sposobów i nic. Na wymianę trzeba teraz czekać co najmniej dwa tygodnie, bo jeden z działów się przenosi i burdel jak zwykle. Chyba wezmę wolne na en czas.
- Stary, na pewno tylko o to chodzi? Czy może coś z Tobą i Elką?
- Niee. U nas wszystko w jak najlepszym porządku.- Adam zaciągnął się papierosem. Nagle wydawało się, że mała lampka zaświeciła się nad jego głową. Piotrkowi wydawało się, że praktycznie ją widzi.
- Wiem! Ty bierz wolne, ja biorę wolne i męski, weekendowy wypad. Co ty na to?
- Żona cię w domu nie potrzebuje?
- Oj tam Oj tam. Raz na jakiś czas mi się należy. Pojedziesz ze mną do domu dzisiaj i powiemy wszystko Elce razem. Ok?

Żona Adama, słysząc o pomyśle męża, roześmiała się tylko serdecznie i od razu zapowiedziała pomoc przy pakowaniu, więc w piątek, zaraz po pracy, przyjaciele gotowi byli na męski wypad. Pojechali do domku na mazurach gdzie często potrafili zaszyć się na kilka dni aby poimprezować głównie, bowiem nie byli tam od czasów studenckich. Gdy tylko rozpakowali swoje rzeczy i sięgnęli po piwko, usiedli nad brzegiem jeziora i w ciszy obserwowali zachód słońca.
- Piotrek, tylko obiecaj mi, że żadnych komputerów w ten weekend.
- Jakoś damy radę, stary. Choć wiesz, to trochę dziwna prośba z Twoich ust, bo swojego laptopa zabrałeś.
- Hehe. Zboczenie zawodowe.- Adam zaśmiał się i już miał podnieść piwo do ust, kiedy odezwał się jego telefon.
- Pewnie Elka. Zapomniałem powiedzieć, że jesteśmy na miejscu.- Jednak pomylił się. Dzwonił jego szef, spanikowany, że wszystkie komputery w firmie wysiadły, że chyba poszły w ślad tego Adamowego i nic, aż do środy nie da się z ty zrobić. Adam obiecał oddzwonić za parę minut i udał się do Piotrka z wieściami. Ten tylko uśmiechnął się serdecznie.
- Ten komputer cię mocno prześladuje.
- Ano nie da mi spokoju. Chyba musimy wracać do firmy. Może uda nam się ją postawić na nogi przed środą.

Przyjaciele dotarli do firmy dopiero następnego dnia po południu, ale nie było osoby, która by odpoczywała. Wszyscy biegali jak poparzeni, nie wiedzieli czy zająć się swoim czy może kolegi komputerem. W efekcie Adam pojawiał się w palarni coraz częściej, a jego biurko coraz częściej obrywało z winy komputera. Na szczęście po dwóch dniach kompania, palenia i wrzeszczenia, komputery w firmie odzyskały równowagę i spokój, tak samo jak personel. Kiedy burza już minęła Piotrek napomknął, że ich wypad musieli zakończyć więc czym prędzej spakowali się na nowo i już bez komputerów w bagażniku, wyruszyli na wymarzony wypad.


PS: A telefony Adam odbierał wyłącznie od żony.

_______________________________________________

Opowiadanko króciutkie- moje dzisiejsze przygody z komputerem i podłączonym telefonem mają coś z tym wspólnego ;) Takie na rozluźnienie i aby moje emocje miały gdzieś swój upust. Przypominam także, że zachęcam do przeczytania poprzedniego posta, znajduje się tam poradnik zdradzonej kobiety- bardzo zależy mi na opiniach, o nim, bo nie wiem czy  ktoś byłby chętny przeczytać te 5 części, które zaplanowałam. Ewentualnie znajdziecie post pod tym linkiem także zapraszam i czekam na opinię.

Pozdro.
Miśka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz