Promienie słoneczne musnęły jej
twarz i sprawiły, że obudziła się, jednak wciąż nie otwierała oczu. Nie
widziała sensu w tym, aby budzić się i wstawać, przecież ten dzień nie miał
różnić się od poprzednich, każdy taki sam, przede wszytki spędzony w samotności.
Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego nie mogła z nikim nawiązać bliższej
znajomości, a pragnęła tego z całego serca. Wiedziała, że połowa czasu, który
przeznaczyła na studia w innym mieście już minęła, a ona wciąż była samotna. Własne
myśli zaczęły ją dobijać, dlatego postanowiła otworzyć oczy i podnieść się,
mimo wszystko musiała się dziś wybrać na uczelnię. Skierowała swoje kroki w
kierunku łazienki., Po drodze zahaczając o kuchnię, aby móc nastawić wodę na
kawę i już po chwili patrzyła na swoje odbicie w lustrze. Od bardzo dawna nic
się nie zmieniło, więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej? Głośno wypuściła
powietrze i wzięła do rąk kosmetyki w celu zrobienia makijażu. Humor miała
dzisiaj wyjątkowo popsuty i z wściekłością rzucała wszystkim po całej łazience.
Zakończyła upiększanie swojej osoby i wyszła do kuchni, aby zalać sobie kubek
gorącej kawy. Dzisiaj było jej wszystko jedno, co ubierze, mimo iż na uczelni
miała spędzić cały dzień, więc wzięła pierwszą z brzegu bluzę oraz ukochane
dżinsy i popijając kawę, zaczęła wciągać spodnie na siebie. Po 15 minutach
wychodziła już z domu, przekręcając klucz w drzwiach swojego mieszkanka. Pogoda
była wyjątkowo depresyjna, co doprowadziło do tego, iż jej humor pogorszył się
jeszcze bardziej, więc kierując swe kroki w stronę przystanku, myślała tylko o tym,
co złego się dzisiaj przytrafi. Droga na uczelnię wydawała się wiecznością i w
jej głowie pojawiła się myśl, żeby zawrócić i dać sobie spokój z dzisiejszym
dniem, jednak akurat ten moment kierowca wybrał sobie na podjechanie na
pożądany przez nią przystanek i bądź, co bądź stwierdziła ona, że nie ma siły
na drogę powrotną. Człapała w stronę głównych drzwi wejściowych i
przekroczywszy próg na swoim wydziale, ze spuszczoną głową, skierowała swoje
kroki w kierunku windy. Pierwsze zajęcia miały odbywać się na najwyższym
piętrze budynku. Godzina była wczesna, więc niewielu studentów, kręciło się po
budynku, a w kolejce do windy czekała tylko ona. „Ciekawe, czy to przeze mnie
nikt nie chce windą jechać?” Pomyślała. Coraz bardziej czarne myśli wbijały się
do jej głowy. Nagle, z końca korytarza usłyszała śmiechy. Odwróciła głowę i
zobaczyła trzy dziewczyny, z którymi studiowała razem na roku, uśmiechnięte i
rozmawiające. Bardzo zazdrościła im tego, że mają siebie, że mogą razem pośmiać
się i spędzać czas, jednak rzadko, kiedy rozmawiała z nimi, a kiedy już się
zdarzało to sprawy dotyczyły tylko wymaganych projektów. Większość roku znała
dziewczyny, były wesołe oraz przyjazne i towarzyskie. Julia, Ania i Kasia, bo
tak miały na imię, kierowały się w jej stronę. Julia także miała zajęcia na
ostatnim piętrze.
-No to widzimy się na okienku.-
Powiedziała Ania, żegnając się z koleżanką.
-Na razie- dziewczyny pomachały
sobie nawzajem. Kiedy odeszły Julia odwróciła się
-Hej Ola.- z uśmiechem przywitała
dziewczynę. Ta skinęła tylko głową i lekko się uśmiechnęła. Przytłumił ją jej
strach, który mieszał się ze złym humorem dnia dzisiejszego, a widząc
dziewczyny tak rozbawione, dotknęło ją to jeszcze bardziej. Winda nareszcie
przyjechała i obie wsiały zmierzając na te same zajęcia. Atmosfera była, co
najmniej dziwna. Julia zastanawiała się, dlaczego Ola jest taka milcząca, a Ola
w głębi duszy modliła się, aby dojechały już na ostatnie piętro. Nagle, obie
poczuły szarpnięcie i winda stanęła, a świtała przygasły. Obie, automatycznie
złapały się ścianek windy i głośno oddychając zaczęły rozglądać się po malutkim
pomieszczeniu. Ola podeszła do panelu i wcisnęła dzwonek, jednak ten nie
odpowiedział. Wyciągnęła komórkę z kieszeni i popatrzyła błagalnie na wskaźnik zasięgu,
jednak ten zagubił się gdzieś w odmętach metalowej windy, poza tym niby, do
kogo miałaby zadzwonić.
-Mój też nie ma zasięgu.- Julia
odezwała się, trzymając swój telefon w ręku.
-Na pewno wiedzą, że ktoś tu jest.
Pewnie wysiadł prąd.- Pierwsze słowa Oli wypowiedziane w tym dniu. „Pięknie”
Pomyślała „Utknęłam tu”
-Chyba nie pozostaje nam nic innego
jak tu czekać.- Powiedziała Julia, siadając na podłodze windy.- Może za jakiś czas,
choć na chwilę, któraś z nas odzyska zasięg.
-I, do kogo niby zadzwonimy?
Większość jest na wykładach, a poza tym, kto by odebrał telefon ode mnie?!- Zły
humor, depresyjna pogoda i jeszcze ta winda. Złość wybuchła w niej i
wypowiedziała te słowa. Julia zamrugała oczami, nie wiedząc, co się dzieje.
-Dlaczego nikt by od ciebie nie
odebrał?- Zapytała. Ola stanęła jak wryta, ponieważ nie bardzo wiedziała, co ma
teraz powiedzieć. Odkąd się pojawiła w obcym mieście, nigdy nikomu się nie
zwierzała, nie miała zresztą, komu, poza tym Julia była jedną z osób, które ją
onieśmielały. Zajmowała się przeróżnymi rzeczami, umiała pięknie rysować i
wszyscy zachwycali się jej pracami. Ola wyszła raz, na początku pierwszego
roku, kiedy większość chciała się poznać i wybrali się do knajpy na piwo. Śmiali
się i żartowali, ale Ola czuła, że nie bardzo interesują rzeczami, o których
opowiada. Kiedy spotykali się na uczelni próbowała podchodzić i zagadywać
ludzi, ale nie czuła, że gdzieś pasuje, więc po pewnym czasie przestała się starać.
Pytanie Julii wytrąciło Olę z równowagi, bo nie za bardzo wiedziała, co ma
teraz powiedzieć. Wcześniejsze słowa wypadły z jej ust niekontrolowanie, więc
teraz stała, patrząc się tępo na koleżankę, a w myślach zastanawiając się, co
odpowiedzieć. W końcu, wzięła głęboki oddech, spuściła głowę i postanowiła
powiedzieć wszystko, bo kto wie, może już nigdy niedane jej będzie zwierzyć się
komukolwiek.
-Nie zauważyłaś, nie mam zbyt wielu
przyjaciół tutaj, a tak naprawdę jestem całkiem samotna. Nie mam, z kim
pogadać, pośmiać się, zwierzyć się z problemów. Nie wiem, czemu, nie mogłam
sobie poradzić na początku, z tą przeprowadzką do wielkiego miasta, z zawarciem
znajomości i w pewnym momencie odpuściłam sobie. Teraz jestem samotna, nie mam
nikogo.- Julia popatrzyła na nią ze zdziwieniem, bowiem nie zdawała sobie
sprawy, że jest taka osoba na uczelni, która może czuć się tak samotnie. Nie
powiedziała ani słowa tylko złapała dziewczynę za rękę i lekko się uśmiechnęła.
Siedziały zamknięte razem w windzie około godziny, w czasie którym rozmawiały o
wszystkim i o niczym. Ola wiedziała, że musi nacieszyć się tą chwilą, więc
chciała z niej zabrać wszystko co najlepsze. Kiedy winda ruszyła i ponownie
zjechały na dół, uśmiech, który gościł na jej twarzy znikł, a zamiast niego
pojawiło się znane jej uczucie samotności. Jednak Julia złapała ją za rękę i
pociągnęła w kierunku schodów. Obie miały dość przygód z windą na jeden dzień.
Miesiąc
później
-Cześć mamo. Co tam u Ciebie?- Ola
odebrała dzwoniący telefon.
-Dobrze córeczko, ale mów jak się
czujesz ty?
-Wiesz mamuś, nie mam zbyt wiele
czasu na rozmowę, wychodzę z dziewczynami na juwenalia. – Dziewczyna
uśmiechnęła się do słuchawki. Julia, Kasia i Ania czekały już pod jej blokiem,
skąd wspólnie miały się wybrać na koncert.
-Zadzwonię jutro, dobrze?- spytała
-Dobrze kochanie. Baw się dobrze.-
Matka dziewczyny rozłączyła się. Ola schowała telefon do kieszeni i z uśmiechem
na ustach, wyszła z domu. Pod blokiem stały jej trzy koleżanki.
-No nareszcie.- Powiedziała z
uśmiechem Kasia.
-Sorka, telefon od mamy.
-No dobra to co idziemy?- zapytała
Julka, biorąc Olę pod rękę.
-Jasne!- Dziewczyna uśmiechnęła
się. Nareszcie miała kogoś z kim mogła dzielić czas i bawić się i nawet
zbliżający się deszcz nie mógł zepsuć jej dobrego humoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz